Prawie dwadzieścia lat temu pojawiłem się w domu Jakuba Byrczka w Katowicach, już prawie
nie pamiętam w jakim celu. Jakub pokazał mi wtedy odbitki, które wykonywał stykowo ze szklanych
negatywów na zamówienie muzeum w Będzinie, nieznanego mi fotografa, którego dorobek, rodzina
przekazała do zbiorów muzealnych. Oszalałem… Zdałem sobie sprawę, że mam do czynienia
z prawdziwą sztuką fotografii. Z fotografią człowieka, który dawno, dawno temu oprócz
wykonywania zdjęć zakładowych, wykonywał przede wszystkim fotografie dla siebie.
Wojciech Zawadzki Jelenia Góra, 26 października 2008 r.